Maseczki w płachcie to prawdziwy hit. Dzięki nim cera nabiera pięknego wyglądu i blasku. Warto więc korzystać z dobrodziejstwa, które oferują.
Maseczki na twarz są znane i lubiane od dawna. Jednakże ostatnio coraz większym powodzeniem cieszą się maseczki w płachcie. Czy faktycznie są lepsze niż te zwykłe, które stosujemy od lat?
Azjatki znane są z pięknej, nieskazitelnej i gładkiej cery. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że kobiety na całym świecie chętnie podpatrują i naśladują ich urodowe triki. Chyba każda kobieta marzy o cerze jak z okładki gazety. Maseczki w płachcie, wymiennie nazywane maskami w płacie, są ulubionym zabiegiem pielęgnacyjnym Koreanek (aczkolwiek najpierw pojawiły się w Japonii). Stosowane były przez gejsze, które po uszyciu swojego kimona nie wyrzucały pozostałych kawałków jedwabiu, a moczyły je w wodzie różanej i nakładały na twarz. Metoda ta miała poprawić stan ich cery. Warto wspomnieć, że twarze gejsz były mocno obciążone – nakładano na je liczne farby, które niegdyś zawierały mnóstwo toksycznych pierwiastków. Z czasem stworzono korzystniejsze dla skóry barwniki, jednak i one nakładane grubą warstwą nie sprzyjały pięknej cerze. Dlatego szukano najskuteczniejszych sposobów na piękną i gładką cerę.
Dzisiejsze – ulepszone maski w płachcie to zasługa Koreańczyków. To właśnie oni wymyślili najlepsze i najskuteczniejsze receptury pozwalające cieszyć się piękną i gładką skórą. W tym kraju nie tylko kobiety stosują liczne zabiegi pielęgnacyjne na twarz, ale i panowie przykładają do nich dużą wagę. Mówi się nawet, że maski na twarz znajdziemy nawet w zestawach rekrutów wojskowych.
Obecnie maski w płachcie dostępne są w każdej drogerii i w każdym sklepie z kosmetykami. Współcześnie można je nawet uznać za jedne z najpopularniejszych kosmetyków pochodzących z Azji, które na stały zagościły w europejskich kosmetyczkach. Co ciekawe jak podają niektóre raporty i badania ogólnoświatowa popularność tego zabiegu kosmetycznego wzrosła w 2015 r. A to za sprawą modnego hasztagu „sheet mask selfie” – chodziło o to, by pokazać na swoim Instagramie zdjęcie właśnie w maseczkach. Tak zrobiły światowej sławy gwiazdy i celebrytki np. Khloe Kardashian, Bella Hadid czy Lady Gaga.
Charakterystyczne dla maseczki w płachcie jest to, że kosmetyk jest niejako „nałożony” na płat, który zrobiony jest z bawełny, celulozy bądź skoncentrowanego serum żelowego. Najlepszej jakości maski zawierają naturalne, często roślinne wyciągi. Oryginalne, koreańskie maski mają również wyciąg ze śluzu ślimaka, który jak wiadomo, zapobiega starzeniu się skóry, łagodzi stany zapalne, ujędrnia cerę i redukuje zmarszczki. Płachta jest po to, by chroniła esencję stykającą się ze skórą przed wyparowaniem, dzięki czemu składniki odżywcze lepiej się wchłaniają. Zwykłe maseczki często szybko wyparowują, dlatego są mniej skuteczne. W przypadku płachty mamy również pewność, że kosmetyk dotrze w każde zagłębienie, bowiem jest ona bardzo elastyczna i doskonale dopasowuje się do kształtu twarzy.
Atutem takich zabiegów pielęgnacyjnych jest również czas. Zazwyczaj wystarczy 15-20 minut, by do skóry przeniknęło wystarczająco dużo substancji odżywczych. Jeśli chodzi o warstwę kosmetyczną, która znajduje się płachcie to może ona mieć różne działanie – nawilżające, rozświetlające, przeciwstarzeniowe, ujędrniające lub oczyszczające. Każdy może więc dobrać produkt dostosowany do indywidualnych potrzeb swojej skóry.
Zastosowanie takich masek jest również bardzo wygodne, bowiem łatwo się je ściąga, nie brudzą tak skóry, ani nie pozostawiają smug. Po ściągnięciu niektórych z nich można od razu nakładać make-up.